O poranku w doskonałych humorach ruszyliśmy na południowy wschód, gdzie piękną, zalesioną doliną płynie rzeka Raba.
Naszym pierwszym celem były Dobczyce. Pełni energii zdobywaliśmy wznoszące się nad kameralnym miasteczkiem wzgórze z ruinami okazałego zamku. W drodze pan przewodnik Marcin dzielił się z nami różnymi ciekawostkami na temat budowy i znaczenia tutejszej zapory na Rabie. Z góry ze starego, brukowanego dziedzińca roztacza się wspaniały widok na koronę zapory i Jezioro Dobczyckie. Patrzyliśmy z zachwytem, jak w tafli zalewu odbija się, dość pochmurne tego dnia, niebo i słuchaliśmy opowieści pani przewodnik o historii zamku. Zajrzeliśmy do starej studni,zwiedziliśmy kilka ciekawych wnętrz z gablotami pełnymi eksponatów, zadrżeliśmy z grozy w lochu tortur, chwilę posiedzieliśmy na niezwykle hałaśliwych krzesłach w maleńkiej kaplicy, a później spacerkiem przeszliśmy do położonego nieopodal niewielkiego Skansenu Budownictwa Ludowego z drewnianymi chatami, spichlerzem, wozownią, dawnym domem pogrzebowym i karczmą.
Około południa ruszyliśmy w stronę Kopalni Soli „Wieliczka”- głównego celu naszej wycieczki. Zaraz po przyjeździe, na straganach pełnych osobliwości zakupiliśmy pamiątki. Niektóre z nich mogły nawet troszkę kojarzyć się z tym miejscem :)
I wreszcie ruszyliśmy do kopalni! Pokonując ponad 800 schodów ( na wstępie 380), zeszliśmy na głębokość 135 metrów pod ziemię, gdzie czekały na nas niezapomniane wrażenia! Mieliśmy ogromne szczęście, bo pani przewodnik opowiadała bardzo ciekawie i znała mnóstwo sposobów, by dotrzeć do naszej wyobraźni. Z uśmiechem odpowiadała też na mnóstwo pytań, które ciągle jej zadawaliśmy. Nie sposób wymienić wszystkich cudów, które kryła dla nas kopalnia. Kaplice, labirynty korytarzy, szmaragdowozielone jeziorka solankowe, strome drewniane schody prowadzące, zdawałoby się, w przepaść, groty z posągami legendarnych postaci, narzędzia i sceny przypominające dawną pracę górników- to tylko niektóre atrakcje. Kaplica świętej Kingi jest miejscem, które trzeba zobaczyć! Jej ogrom, piękno i kunszt detali podziwialiśmy najpierw z górnego tarasu. Później, na dole uważnie przyglądaliśmy się z bliska wyrzeźbionym w soli dziełom sztuki.
Nasza wędrówka po kopalni trwała 3 godziny. Choć trochę bolały nogi i odczuwaliśmy lekkie zmęczenie, byliśmy szczęśliwi i dumni, że udało nam się wszystko zobaczyć.
Pozostała tylko powrotna jazda windą na powierzchnię (dla niektórych jedno z bardziej dramatycznych przeżyć...) i serdeczne pożegnanie z panią przewodnik.
Podróż do Grojca to mnóstwo śmiechu i dobra zabawa w busie oraz (obowiązkowo!) czekający na wygłodzone dzieci McDonald's.
To był naprawdę udany dzień! Znów okazało się, że wycieczka to świetny sposób na wspólne spędzenie czasu. Najwyższa pora zacząć planować następną :)