Obudźcie się śpiący rycerze,
Zrzuceni w dalekie rubieże.
Powstańcie skoczkowie spod nieba,
Którego blask gwiezdny was grzebał.
Wy, których Bałtyk zagarnął,
Nie wpadliście w fale na darmo.
Wy, których las w siebie zatulił,
Ukażcie swe rany od kuli.
Listopad nade mną się schylił
Deszcz liczy nam chwilę po chwili,
Do czasu, gdy przyjdzie w potrzebie
Znów wzlecieć ku gwiazdom na niebie.